sobota, 14 marca 2015

|0|

Miło jest mi móc przedstawić wam moje spostrzeżenia, poglądy, myśli w postaci opowiadania. Prawdopodobieństwo ukazania się w tym tekście magii jest dość spore. Na razie jest to tylko historia dziewczyny chodzącej do pierwszej klasy gimnazjum. Nie chce was od razu puszczać na głęboką wodę, więc tutaj pojawia się: myśl i wprowadzenie. Tym czasem zapraszam do czytania i komentowania.

Prolog | Sama?

          Lubię samotność, a może bardziej bycie samą, czy to dziwne?
    Zamknęłam podręcznik wraz z dzwonkiem obwieszczającym przerwę. Przymknęłam zmęczona powieki. Po ich otwarciu z bólem spojrzałam na zewnątrz. Chciałam już koniec lekcji, a czekał mnie jeszcze w-f.
      Ruszyłam powoli w kierunku szatni. Nie przejmowałam się, że zaraz czas wolności się skończy.
     Cicho nuciłam znaną mi melodie. Widziałam jak rówieśnicy patrzą się na mnie wrednie. Nie jestem zbyt lubiana. Unikam raczej towarzystwa i nie mam zbyt wielu przyjaciół.
     Przyśpieszyłam tempo, dotarłam do celu, przebrałam się na lekcję i czekałam aż nauczyciel po nas, mnie i resztę, przyjdzie. Wyciągnęłam MP3 z plecaka. Nuda! Ziewnęłam dyskretnie i założyłam słuchawki na uszy. Włączyłam playlistę Linkin Park i przycupnęłam w kącie. Okazało się to być dobrym pomysłem. Nauczyciel się spóźnił.
     — Oliwia Biernat! — Trener raz po raz wywoływał kogoś na środek. Zadawał kilka pytań i stawiał oceny. Był to test wiedzy o sporcie. Pytanie z w-f, czy on jest niepoważny?
     — Alicja Mosiądz! — Tak, to ja. Wyszłam na środek i czekałam. Po kilku minutach padło pierwsze pytanie.
     — Do ilu punktów gra się piąty, decydujący set w piłce siatkowej? — Jakby mnie to w ogóle obchodziło.
     — Nie wiem, powinnam? — powiedziałam porządnie podenerwowana. On sobie urządza jakieś żarty!
     — Tak, było to mówione na poprzedniej lekcji. — To mnie nie interesuje. Gadaj sobie z ręką.
     — Mhm... — Jak ja chcę się mu odgryźć. Nie potrafię zrozumieć jego reakcji.
     — Siadaj. — Wydał rozkaz, a ja nie śmiałam się mu przeciwstawić, to nawet dobrze.
          Czym jest samotność, że o niej mówię?
     Znów dzwonek, tym razem ratunek. Szybkie zmienienie ubrania i ucieczka. Z prędkością światła wycofałam się ze szkoły i w rozmyślaniu ruszyłam do domu.
        Samotność to zjawisko subiektywnie odczuwane, stan emocjonalny człowieka wynikający najczęściej z braku pozytywnych relacji z innymi osobami. Często ma wydźwięk negatywny. [1] Proste? Jak dla kogo. Wiele osób tego nie rozumie. Mówi, że jest samotnym nie znając tego stwierdzenia. W samotności nie mamy wsparcia lub się go wyrzekliśmy. Czemu? Są tego dwie przyczyny, z czasem i z chwilą zerwania więzi np. członek rodziny umarł i czujemy ból, który nam towarzyszy i rani. W tym momencie zamykamy się w swoim świecie, żadne czynniki nie mogą do nas przejść, opłakujemy zmarłego. W innym przypadku jesteśmy odtrąceni przez społeczeństwo, nikt nie chce z nami rozmawiać. Lekceważą nas i szykanują, jesteśmy samotni, dopiero wtedy można o tym mówić.
      Usiadłam na ławce w parku. Swój wzrok skierowałam na niewielki staw. Obserwowałam kaczki, które goniły się nawzajem lub chlapały wodą. To było zabawne i na swój sposób urocze. Zaśmiałam się cicho i ruszyłam w dalszą drogę.
          Często samotność myli się z byciem samym.
     Idąc przygryzłam wargę w konsternacji.
          Bycie samemu różni się pod wieloma względami. To my odrzucamy osoby, próbujemy trwać w odosobnieniu i tym podobne. Byciem samym można określić również chwilą bez osób, które by nas wspierały. Jest wiele takich sytuacji. Ludzie lubią być w towarzystwie, ja raczej za tym nie przepadam.
     Weszłam do mojego domu. Był raczej skromny, zero bogactwa.
     — Wróciłam! — krzyknęłam i jak zwykle nie dostałam odpowiedzi. Ech, taki już mój los. Matka pracuje w szpitalu na porodówce. Rzadko jest w domu, a jak już się tutaj pojawi to odpoczywa. Taty nie znam. Nigdy go nie poznałam. Mama się z nim rozwiodła, nie pozwoliła się mu do mnie zbliżać. Może to i dobrze?
     Skierowałam się na piętro. Gdy już tam byłam, weszłam do swojego pokoju. Odstawiłam plecak i ległam na łóżko. Spojrzałam na śnieżnobiały sufit, zmarszczyłam brwi i usiadłam. Coś mi tu nie pasowało. Rozejrzałam się, błękitne ściany, czarne meble, obrazy z motywem morza, pudełko, lampa... Czekaj, co? Pudełko! Podeszłam do niego niepewnie, podniosłam, a po mojej mojej twarzy spłynęła łza, gdy  przeczytałam krótką notatkę.

Wszystkiego najlepszego córciu!

Mama

       Te kilka słów bardzo mnie ucieszyło, pamiętała, nigdy to się nie zdarzyło.
     Otworzyłam jego wieczko, wyjęłam z niej biały materiał, w delikatnie koktajlowym odcieniu, który okazał się sukienką. Strój wykonany był z delikatnej satyny, dekolt zaokrąglony, nie był zbyt duży i nie zbyt mały. Wykończony był on koronką w kwiatowy wzór, sięgał do kolan, a od pasa się rozszerzał. Z tyłu miał wszyty kryty zamek. Sukienka z krótkim rękawem wyglądała bajecznie, szkoda tylko, że mi się nie przyda.
          Chodzę do pierwszej klasy gimnazjum, mój tok rozumowania jest inny niż rówieśników, nie lubię się wychylać, problemy rozwiązuje samodzielnie, staram się i to chyba najważniejsze. 
          Gimnazjaliści, jeżeli chcą szydzić, niech szydzą, pokazuje to tylko ich głupotę. Przeklinając chcą wyglądać na dorosłych, a tylko się ośmieszają małolaty.
     Męczący dzień dał mi się we znaki. Pochłonęły mnie objęcia Morfeusza.
***
[1] informacje z wikipedi
***
I jak wyszło, podoba się? Proszę o wytykanie mi błędów.

Obserwatorzy